wtorek, 27 października 2015

Komplet "Silk Taupe" i nauka języków...

Muszę przyznać, że prezentowany w dniu dzisiejszym komplet o wdzięcznej nazwie "Silk Taupe" to kawał konkretnej biżuterii. Nie skłamię jeśli napiszę, że jest to jedna z najbardziej pracochłonnych (jak dotąd) moich prac. I chyba jeszcze przy żadnej nie wykazałam się takim brakiem kultury osobistej - sypałam "łaciną" jak z rękawa, w dodatku siarczyście. I tu gwoli wyjaśnienia nadmienię, że nie będąc zwyrodniałą matką, starałam się te wątpliwej jakości i niewyszukanej kurtuazji epitety rzucać, będąc poza zasięgiem uszu moich pociech. Dodam uszu niewinnych, takim słownictwem jeszcze nie skalanych ;)
Naprawdę łatwo nie było, ale efekt pozytywnie mnie zaskoczył. Postanowiłam, więc wszystkie wcześniejsze utrapienia takie jak pokłute palce, bolące stawy i paliczki, pękające koraliki i takie tam zmory rękodzielnika puścić w niepamięć.
Co się zaś tyczy szczegółów technicznych to komplet powstał z ok. tysiąca (albo lekko ponad to - problemy w rachunkach ;) ) koralików różnego kształtu i wielkości. I tak, podstawą i swoistym motywem przewodnim są dwudziurkowe koraliki Czech Mates Tile  6 mm w kolorze, od którego biżuteria wzięła swoją nazwę. Dodatkowo, elementem dominującym są koraliki Super Duo w trzech kolorach (na zdjęciach różnica może być słabo widoczna, bo kolory są bardzo zbliżone). Nie mogło również zabraknąć drobnych koralików Toho Round 11o, które stanowią dopełnienie całości.


A oto moja duma i radość...  że już po wszystkim :)







I jak zwykle o tej porze, pozostaje mi życzyć Wam moi drodzy "Czytacze"
Dobrej nocy ;)

piątek, 23 października 2015

Najdroższa Urocza "Ka"... czyli Koralikowe Serca

***

- Mamusiu, zrobiłam Ci śniadanie... - zaświergotała Urocza "Ka", forsując werbalnie drzwi łazienki, w której aktualnie urzędowała jej mama.
- Dziękuję Skarbie, jesteś kochana - odpowiedziała nieco zaskoczona, ale zachwycona samodzielnością i troską swojego dziecka mama Uroczej "Ka".
- Mamusiu, życzę Ci smacznego... - znów zaćwierkała Urocza "Ka".
- Dziękuję Kochanie, na pewno będzie smaczne - odpowiedziała mama Uroczej "Ka", czując już w trzewiach, że ta rozmowa szybko się nie skończy.
- Mamusiu, niech Ci się przyjemnie je TO śniadanie... - znów zza drzwi dobiegł słodki głosik Uroczej "Ka".
- Perełko, bardzo Ci dziękuję za śniadanie, na pewno będzie wspaniałe. Za sekundę wyjdę i zjem je z wielkim apetytem... za sekundę. - odpowiedziała mama Uroczej "Ka" już kompletnie odarta z resztek "łazienkowej intymności".
- Mamusiu przyjemnego jedzenia... ale zanim wyjdziesz to ja tylko trochę ugryzę te twoje kanapki, żeby zobaczyć czy ten ser jest aby dobry...
"Jak jej nie kochać?" - pomyślała mama Uroczej "Ka", przyjmując ze spokojem fakt, że zakończenie przerwanych zabiegów higienicznych po raz kolejny okazało się naiwną mrzonką, a mimo to, czując, że w tym momencie ma wszystko czego chciała.
Ostatecznie z jedną nie ogoloną nogą jakoś można wytrzymać, a bez tego śmiechu i chochlika w oku Uroczej "Ka" bardzo ciężko ;)

***

I zrobiło się odrobinę nostalgicznie. Dzisiejszy post miał dotyczyć Koralikowych Serduszek, a pomysł na pokazanie właśnie ich zrodził się dzięki Uroczej "Ka" i jej ogromnemu serduszku, które kryje się w tak malutkiej piersi <3
Przechodząc już całkowicie do tematu Koralikowych Serc, nie sposób nie wspomnieć o Silver Aguti, która poza tym, że jest niezwykle utalentowaną biżuteryjką, jest również autorką fantastycznego tutoriala na mikroserduszko. Znajdziecie go TU. Wszystkie osoby, które chcą się zmierzyć z takimi koralikowymi cudami, zachęcam do zapoznania się z tym schematem. Jest naprawdę super opracowany.
A poniżej moja wersja mikroserduszek po lekkich modyfikacjach. Prezentowane sztuki mają ok. 2 cm wielkości, wykonane są z koralików Toho Round 11o, metalowych elementów wykończeniowych oraz ręcznie robionych sznurkowych zawieszek.





Serduszka powstały z potrzeby serca...


... z myślą o fantastycznych osobach, których na co dzień życie nie oszczędza...


... tak zapakowane dotarły do mojej niezwykłej przyjaciółki i jej dzielnego syna, który walczy z mukowiscydozą... TUTAJ możesz zapoznać się z historią Patryka. Naprawdę fantastyczny dzieciak, który mimo śmiertelnej choroby, robi wszystko żeby żyć pełną piersią.



Dobrej nocy ;)

piątek, 16 października 2015

Pierwszy "własny duszy zew"...

Długo się zastanawiałam o czym będzie mój pierwszy tematyczny post. Na chwilę obecną jest kilka rzeczy, które chciałabym Wam pokazać, ale którą wybrać najpierw? Doszłam do wniosku, że zacznę od początku (odkrywcza byłam, nie ma co ;). Zacznę od pierwszej pracy, która była całkiem moja, która w tamtym okresie "stwórczym"* stanowiła "mój własny duszy zew".
Bransoletka ... pięć 14 mm kulek oplecionych koralikami Toho Round 11o w cudownych pastelowych kolorach, mnóstwo antyalergicznych łańcuchów i metalowych elementów ozdobnych, a całość zwieńczona oryginalnym, dość masywnym zapięciem typu toogle w kształcie liścia.
Naprawdę całkiem ciekawy efekt, zresztą sami oceńcie ;) Taka Lolitka z rockerską duszą. 





 Lolitka na udany początek ;)
Dobrej nocy


* wyrazowy twór mojego autorstwa -  nieśmiało ostrzegam was moi drodzy "Czytacze", że nie raz, odwiedzając mojego bloga spotkacie się ze słowami, które trudno zakwalifikować do ogólnie przyjętego kanonu językowego. Cóż, czasami żeby wyrazić co mi w duszy gra, potrzeba czegoś więcej niż zawartości powszechnie dostępnych słowników ;) 

Pierwsze koty za płoty...

Półtora roku niemalże zajęło mi ogarnięcie mojego stanu umysłu tak, by powstał pierwszy wpis na moim nowym-starym blogu. Półtora roku od momentu podjęcia decyzji, że może jednak to nie taki zły pomysł, by pisać własnego bloga... i w końcu półtora roku od momentu stworzenia DaKaLesjoA wierzcie mi moi przyszli "Czytacze" nazwa ta ma ogromne znaczenie. DaKaLesjo ...wszystko co kocham... i tak rzeczywiście jest. Nazwa to inicjały osób mi najbliższych, najukochańszych i w ogóle naj, naj...Zatem o czym ten blog? O wszystkim co kocham, o moich małych-wielkich rzeczach, o rękodziele, które mnie pochłonęło bez reszty, o malarstwie, które jest dla mnie wielką inspiracją, o muzyce i historii, które odegrały niemałą rolę w moim życiu... o moich bliskich? Nie, ich zostawię wyłącznie dla siebie ;) chociaż pojawi się pewnie niejedna dygresja, albo cytacik z "radosnej twórczości" mojego ukochanego "Da". A powiem wam w sekrecie moi drodzy "Czytacze", że ukochany "Da" jest wyjątkowy i niewątpliwie jedyny w swoim rodzaju.


Kolorowa ja... autorka tego bloga ;)
Tyle w kwestii "wstępniaka". 
Dobrej nocy
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...